poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Już nie boję się tak bardzo.

niedziela, 27 marca 2011

tuląc swoją teraźniejszość widzę niedaleko siebie przeszłość.
stoi przede mną wyraźnie, mimo, iż w mej pamięci jest już rozmyta i nieważna.
dziwne uczucie.

środa, 23 lutego 2011

zaufaj mi, małej, dziwnej dziewczynce, która często się gubi w tym chorym świecie.

środa, 2 lutego 2011

Wieczory mają coś w sobie. Wspominam sobie różne rzeczy w towarzystwie mojej ukochanej h.a. .
Kurczę, dlaczego bywam sentymentalna? Myśli przychodzą nieproszone i często więcej z nich szkody niż pożytku. 'Ech. To takie życiowe'. Mam niesamowitą pamięć do detali, drobnych szczególików, kolorów, zapachów, godzin, dat, pojedynczych, wypowiedzianych słów. Nie wiem, dlaczego, ale czasami lubię spojrzeć wstecz i żal mi siebie z przeszłości. Biedna Jagódka. Czasy, w których moja w wiara w człowieczeństwo była ogromna, czasy wielkiej naiwności i zapłaty za nią, okres nienawiści do świata i ludzkiego stworzenia, nieumiejętność wewnętrznego przywiązania się do kogokolwiek, odosobnienie. Było mi wówczas dobrze w samotności, lubiłam obserwować nocne pociągi przejeżdżające tuż pod moimi stopami i czuć, jak cały most drga od mocy tego pędzącego żelastwa. Nigdy nie miałam poważnych myśli samobójczych. Właściwie to nie wiem, co sprawiło, że powoli, bardzo powoli zaczęłam wracać do siebie. Proces ten trwał w sumie dość długo, aczkolwiek chyba przyniósł pożądany efekt. Przecież w końcu nigdy tak na prawdę nie byłam złym dzieckiem.  Moje krótkie oderwania od rzeczywistości (bynajmniej nie głupie używki), sprawiały, iż czasem się uśmiechałam. Przecież kochałam te tłumy ludzi, przepychające się dla zabawy w rytm jakiejś mało ambitnej muzyki. Ów muzyka zresztą też mi całkiem odpowiadała. W którymś tam momencie zorientowałam się, że nie mam prawa narzekać. Właściwie aż tak wiele do bycia zadowoloną mi nie brakowało. Nawiązałam całe multum nowych wiadomości, ludzie znów zaczęli mnie fascynować. Co właściwie oznacza dla Ciebie fascynacja? Cóż trzeba zrobić, aby na nią zasłużyć? Jako bardzo uśmiechnięte i zdrowo pierdolnięte dziecko przyszłam do liceum. Nie wiem, dlaczego wybrałam właśnie to. Pamiętam, jak przerażał mnie ogrom tego wszystkiego, ze zdenerwowania drżały mi łydki. Tego, co miało nastąpić potem kompletnie się nie spodziewałam. Pokochałam piątkowe wieczory, poprawiały mi humor, w sumie po prostu cieszyłam się, że mogę sobie gdzieś wyjść z fajnymi ludźmi. Późną jesienią powtórka z rozrywki [czytaj wyżej]. Odbudowywanie wyobrażeń o istotach ludzkich legło w gruzach. To z pewnością wina mojej nadmiernej wrażliwości. Właściwie to niczego nie oczekiwałam. Sama z siebie nie robiłam sobie żadnych nadziei, ale pewne fakty, które być może nie powinny mieć miejsca spowodowały, że w mojej główce zaczęło się coś tam tworzyć. Doprawdy, było to wówczas zbędne. O ile byłoby mi łatwiej, gdyby kilka sytuacji nie miało miejsca? Gdybym nie poczuła się kimś nieco ważniejszym niż byłam? Nie lubiłam niepewności, tak-nie, tak-nie, tak-nie. Chciałam skończyć ten bezsens, jednak coś mi na to nie pozwalało. Mimo, że naprawdę chciałam. Pragnęłam zafascynować się kimś do granic możliwości i odejść, w końcu i tak nie byłam potrzebna. Wówczas w mej głowie biły się myśli: a może jednak tak? Nieee, to nie ma sensu. A może jednak ma? Nieee, wydaje ci się. a może jednak tak? a może jednak nie? tak? nie? tak? nie? Decyzja podjęta ostatecznie około piątej rano. A i tak po przebudzeniu zmieniona. Nie byłam jej pewna w 100%. Ani nawet w 60%. Postanowiłam zaryzykować. Nie potrafiłam uwierzyć. Nie potrafiłam zaufać. Trochę naciągane 'wszystko w porządku', czas to doprawdy coś magicznego. Coś, co pozwoliło mi zbudować z ruin dosyć silny fundament. Czegoś się nauczyłam, to była ważna lekcja. Pozostaje mieć nadzieję, że dużo z niej wyniosłam. Nastały czasy, gdy mówiłam, że ufam, trochę dla świętego spokoju, trochę po to, żeby nie sprawiać smutku pewnej osobie. Mimo, że targała mną olbrzymia niepewność. Wiedziałam, iż nie mogę przyznać się do swych prawdziwych uczuć, nie chciałam nikogo ranić.
Teraz jestem szczęśliwa. Nauczyłam się uczuć wyższych. Bo one wcale nie przychodzą tak łatwo jak mi się dotychczas wydawało. 'Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś'. Chcę być odpowiedzialna za Ciebie. Nie chcę Cię już nigdy narażać na smutek czy cierpienie. Pragnę, abyś był szczęśliwy. Abyśmy my byli szczęśliwi. Zaufałam Tobie w 100% i nie obchodzi mnie już to, co było kiedyś. Ludzie często się gubią i od początku powinnam była to w pełni rozumieć.
Dziękuję Ci za to, że jesteś. Nawet nie wiesz, jak wiele to dla mnie znaczy.

piątek, 21 stycznia 2011

'myślałam, że ci przeszło...'

niedziela, 12 grudnia 2010

Wydawało ci się, Jagodo.

czwartek, 2 grudnia 2010

Ciężki wieczór.
Nauka na sprawdzian z pp musiała ustąpić miejsca przemyśleniom.
Moja opinia jest już niemal w całości ukształtowana.
Teraz jeszcze tylko pół nieprzespanej nocy i będę wiedzieć, co zrobić. ;)